- Mamo! Otwórz te drzwi! - Krzyczała wynurzając się zza już pustych kartonów. Nikt nie odpowiadał. Jedyne, co można było usłyszeć, to ten denerwujący dzwonek. - Mamo! - Dziewczyna wołała dalej. - Pewnie jeszcze nie wróciła... - Westchnęła, przeczesała włosy i ledwożywa podeszła do drzwi. Wyjrzała przez wizjer. Stała tam niska, czarnowłosa dziewczyna. Przekręciła zamek i nacisnęła na klamkę.
- Cześć, jestem Dakota. Będę twoją nową sąsiadką. - Jeszcze tego brakowało! Jakaś dziewczyna przychodząca na zaprzyjaźnianie się. Co ona niby myślała? Że mieszka tu jakiś ładny chłopak? Pomimo złości Ally postanowiła, że będzie miła dla Dakoty.
- Hej. Ally jestem. - Powiedziała z udawaną życzliwością. - Wchodź. - Pokazała ręką na wnętrze domu. Ciemnowłosa grzecznie weszła do środka.
- Skąd przyjechałaś? - Spytała.
- Z Londynu. Szczerze nawet nie wiem po co... - Mruknęła. W tej chwili Angielka nie miała ochoty rozmawiać o swojej przeszłości. Szczególnie, gdy przeszłością tą był wczorajszy dzień.
- Ja jestem z Australii. Spokojnie, - Dziewczyna miło się uśmiechnęła. - przyzwyczaisz się. Ja też myślałam, że to koniec świata.. Czasem wszystko się wali, ale i tak jest dobrze. - W tym momencie Ally dziwnie spojrzała się na Dake. - Coś źle powiedziałam?
- Nie, nie... Tak bardzo przypominasz mi moją przyjaciółkę. Ona też tak samo mówiła. - Powiedziała zdziwiana.
- Podobno każdy na świecie ma swojego odpowiednika. Dzięki temu inni ludzie nie są sami. Jeśli kogoś stracisz, może istnieć szansa, że spotkasz podobną osobę. - Jej uśmiech dalej nie schodził z twarzy. - Będziesz chodziła do naszej szkoły?
- Nie wiem. Będę chodziła do jakiegoś Mariano High School. - Odpowiedziała brunetka zerkając na kartkę napisaną przez jej mamę.
- To właśnie ta szkoła! Masz mundurek?
- Co? - Brunetka znów poczerwieniała. - Jest jakiś mundurek?
- Tak, ale tylko na ważne dni. Później zakładasz co chcesz...
- I dobrze... - Ally odetchnęła z ulgą. - Pewnie dostanę go jutro. - Czy wiecie, że rok szkolny zaczyna się już jutro?
- Cieszę się. - Daka miała dziwną rzecz. Uśmiechała się niezależnie od sytuacji. Ciekawe, czy kiedykolwiek płakała... - Chcesz się ze mną przejść? - All lekko się zawahała. Czy iść z dziewczyną, którą zna się od kilku minut? Chyba nic się nie stanie.. Pozna okolicę i może jeszcze zdobędzie nowego znajomego?
- Pewnie! - Po namyśle brunetka postanowiła wyjść. - Zabiorę tylko torbę i klucze.
Jak wspaniale nie być samym! Dakota zaprowadziła Allyson do galerii, gdzie okazało się, że mają podobny gust. Zjadły lody, później poszły do kina, do kawiarni, a nawet i do sklepu z zabawkami! Dakota była dla Ally niesamowita. Pogodna, miła i zabawna. Choć dziewczyna znała ją od zaledwie kilku godzin czuła, jakby to było całe życie. Może to dlatego, że Daka tak bardzo przypominała jej Trish? A może po prostu dlatego, że była pierwszą życzliwą osobą, jaką spotkała w Miami.
- Tak mamuś rozumiem. - Mówiła do słuchawki czarnoskóra dziewczyna idą galerią. - To będę szła do studia taty, tak? - Odczekała kilka sekund i znów nabrała powietrza. - Aha... Czyli wieczór z Victorią? Też jej nie ma... - Dziewczyna była bardzo zasmucona faktem, że prawdopodobne spędzi wieczór sama. - No dobra, cześć. - Szepnęła i odłożyła telefon od ucha. W nie najlepszym nastroju poszła dalej. Choć tego nie zauważyła, to sama nie była. Tuż obok nie szły nasze dziewczyny.
- Ally, może już wracajmy? - Spytała Australijka, gdy nieznajoma odeszła.
- Dlaczego? Coś zrobiłam nie tak? - Przestraszyła się brunetka.
- Niee... Nie ma już ochoty biegać po sklepach. - Daka wyraźnie kłamała. Osoby, które znają dziewczynę lepiej mogą bez zastanowienia powiedzieć, że zakupy to jej żywioł . Czyżby tak nagle zmieniła swoje zdanie? - Może wrócimy do ciebie?
- Świetny pomysł!
Choć znajome wróciły roześmiane, to Ally dalej dręczyło jedno pytanie:
"Co takiego ukrywa Daka i dlaczego chciała tak szybko wracać?"
~*~
Kto chce spalić Hariettę na stosie? Ja chętnie...
Bardzo was przepraszam. Obiecywałam, że rozdział będzie w ciągu tygodnia, a dodaje w następną sobotę ;-;
Nie wyrabiam się z terminami. Oczy mi ślepną i ograniczać ekrany muszę. Dzisiejszy pisałam przez cały tydzień (jak się siedzi przez pół godziny na dzień to nawet zawodowiec nie wyskrobie nic. ;( )
Nie będę się już nad sobą użalać, bo od tego dopiski nie służą.
Znowu dziękuję za ostatnie komentarze. Choć czasem ryczeć mi chcę z braku tzw. weny to gdy patrzę na to co wy ty skrobiecie od razu mi lepiej ;D
Wy też tak czasem macie, że rozpoczynacie bloga i szybko do głowy wpada pomysł na drugi? To się leczy? xD
No dobrze... Nie chcę już was tym zamęczać, bo wychodzi na to, że dopiski są dłuższe od rozdziału (Durna ja!).
Z Warszawy (Choć na koncert nie jadę, co mnie dołuje ;-;) pozdrawia
Harietta <3
Ps. A jak wam mijają ferie? Macie je? ^.^
Rozdział jest zajebisty <3
OdpowiedzUsuńTeż mam ten problem, że zakładam jednego bloga i tu następny pomysł ;-; Ale no cóż, tego się chyba nie da leczyć :D
Czekam z niecierpliwością na next'a.
Weny ;>
Świetny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, założyłam bloga i potem miałam już następne pomysły na opowiadania, co poskutkowało kolejnym blogiem ;_;
Ja też na koncert nie jadę :P Chociaż w Wawie nie mieszkam, tylko na zachodzie Polski :P I mam ferie ^^ :P
~JulkaXD