Wyjrzała przez barierkę. Nasuwały jej się różne pomysły, nawet i te najgorsze. Spojrzała na falującą wodę. Była taka spokojna, niebieski jest takim ślicznym kolorem. Chciała do niej wskoczyć, stać się taka jak ta woda. Bez problemów, bez trosk, bez skutków tego idiotycznego planu.
- Ally! - Usłyszała znajomy głos. Nie odwróciła się, była zbyt zamyślona. Usłyszała szybkie kroki, był to wręcz bieg. - Ally! - Nawoływanie dalej nie ustawało. Poczuła, że ktoś ją łapie za rękę i przysuwa do siebie. Lekko uniosła głowę i dostrzegła przerażoną twarz Austina. W jednej chwili przytuliła się do niego i zaczęła płakać.
- Czemu ten świat jest taki? - Wyszeptała próbując hamować łzy. Nic nie pomagało. Nadal jej oczy były mokre, a zafarbowane czarne łzy kapały w nieskończoność.
- Choć, wracamy. - Powiedział i zapłakaną brunetkę.
- A teraz opowiedz mi wszystko po kolei jak to było. - Powiedział blondyn sadzając Ally na swoim łóżku. Dziewczyna westchnęła, wydmuchała nos w chusteczkę i zaczęła opowiadać.
- Byłam w szkole i jak wracałam to zobaczyłam jak Alex rozmawia z jakimś kolesiem. - Powiedziała łamiącym się głosem. - I to był jej brat.
- I...? - Przerwał jej. - Przecież rodzeństwo ze sobą może chyba rozmawiać.
- Niby tak, ale oni mówili, że chcą wkopać Kirę ze szkolnego królestwa, a ja będę następna w kolejce. - Westchnęła i położyła się. - Ja tu zostaję. Powiesz innym, że... - Zaczęła się namyślać. - Przejechała po mnie kareta!
- Ally, karety nie jeżdżą w Miami.
- Nie ważne... I tak tam nie idę. Wymyślisz coś jutro w drodze.
- Jasne. - Wstał z krzesła i usiadł obok niej. - I co teraz zrobisz? - Spytał. Brunetka popatrzyła na niego niewyraźnym wzrokiem.
- Zawsze mnie o to pytasz, a ja zawsze nigdy nie znam na to odpowiedzi. Pomóż mi. - Wstała i usiadła obok niego. - Ty zawsze wiesz, co trzeba zrobić.
- Zaskoczę cię. Nie mam tym razem żadnego planu. - Spojrzał przed siebie. - Ale nie martw się. Na pewno nie zostawię cię z tym samej.
- Dziękuję. - Powiedziała i położyła głowę na jego ramieniu. Przez kilka chwil tkwili w ciszy, ale w takiej dobrej ciszy, takiej, która była teraz najlepszym rozwiązaniem. - Pójdę już.
- Jasne... Do oceanu. - Zażartował.
- Nie podsuwaj mi idiotycznych pomysłów!
- Czyli już zrozumiałaś, że rzucenie się z mola było idiotyczne.
- Jestem dziewczyną. Nigdy się nie zastanawiam. - Zaśmiała się. Spojrzeli sobie w oczy. Były one takie duże. Ich źrenice były jak spodki. Wyglądali, jakby byli na narkotykach. Faktycznie. Na najlepszym narkotyku na świecie - przyjaźni. - Zagrasz mi tą piosenkę jeszcze raz? - Powiedziała szybko się podrywając.
- Jasne. - Odpowiedział wstając. - O ile ty będziesz tu obok.
- Okej... - Usiadła obok niego. Nacisnęli razem kilka klawiszy z których rozbrzmiała niesamowita muzyka. On zaczął śpiewać, później ona i tak oto właśnie przyjemnie spędzili ze sobą resztę wieczoru.
~*~
(Następnego dnia)
Do pokoju Austina zakradła się Sarah. Zobaczyła zabawny obrazek. Blondyna śpiącego na pianinie i opartą o jego plecy Ally. Byli na serio wykończeni. Nie wypadało im przeszkadzać i budzić ich, ale kim jest siostra jak nie podstępna mendą. Podeszła do perkusji stojącej obok i zaczęła uderzać pałeczkami w przypadkowo napotkane bębny. Dwójka zaspanych przyjaciół przerażona obudziła się, a Ally która dotychczas leżała na chłopaku wywróciła się na stołku, leżąc z nogami w górze.
- Pobudka! Do szkoły trzeba iść. - Krzyknęła roześmiana.
- Jeszcze pięć minut mamo. - Mruknęła Ally.
- Słonko, mam zadzwonić po mamę?
- Że co? - Spytała zbita z tropu. - O, hej Sarah. - Powiedziała machając. - Sarah? Co ja tu robię? - Rozejrzała się dookoła. - Austin. - Trąciła chłopaka swoją nogą. - Wstawaj, mamy iść do szkoły.
- Nie dawaj mu mojego magicznego pyłku, bo tęcza znów schowa się do magicznego garnuszka i już nigdy nie przyjdą do nas jednorożce. - Wymruczał przez sen. Dziewczyny popatrzyły się na niego jak na kompletnego oszołoma. Nic dziwnego, chłopak, któremu śni się jednorożec? To nie jest normalne...
~*~
- Jakiego koloru był ten jednorożec? - Spytała się Ally. Właśnie szli do szkoły.
- Jaki jednorożec?
- No ten z twojego snu. - Odpowiedziała, jakby to było oczywiste.
- Nie śnił mi się żaden kucyk. - Zaprzeczył blondyn
- Jasne...
- I co ty teraz wymyślisz?
- Nie wiem. Chyba się wycofam. Ucieknę jak przestraszona trusia.
- Dobrze robisz.
- Z czym? Z tą trusią?
- Tak, czasem ucieczka to najlepsze rozwiązanie.
- Lub najgorsze, ale nie będę teraz myśleć. Jestem w szkole. - Uśmiechnęła się i pobiegła przed siebie. Dokładnie wiedziała co ma robić.
~*~
Weszła do szkoły i rozejrzała się dookoła. Zobaczyła niedaleko stojącą Alex. Nie chciała z nią rozmawiać. Nie miała o czym. Skręciła do stołówki. Obok niej jest sala, za którą pan Starr zapłacił, aby Kira wraz ze znajomymi mogła spędzać tam przerwy. Okna tam były zasłonięte różową bibułą, a dookoła walały się miśki, książki i inne różowo - fioletowe bibeloty. Można było to nazwać dużą szafką Kiry. Taką, do której wstęp mieli tylko nieliczni. Ally weszła do środka. Był to być może ostatni raz, gdy tu otwierała drzwi. W środku siedziała uśmiechnięta czarnowłosa, która była w środku malowania przez Dakotę.
- Allys! - Powiedziała zaskoczona. - Co się stało z tobą? Siadaj. Zaraz coś dla ciebie znajdziemy. - Co było przyczyną tej reakcji? Brak natapirowanych włosów, tapety grubości słownika i (specjalnie) podartych rajstop. Brunetka wyglądała tak... Normalnie!
- Nie... Jest wszystko w porządku. Kira, chciałam ci coś powiedzieć.
- Jasne. Ale od razu ci mówię, że te włosy są zbyt oklapnięte. Nie masz szans u żadnego z nimi.
- Co? Nie. Chodziło mi o naszą "przyjaźń". - Usiała obok niej. - Nie jestem tu bez przyczyny. Gdy tu przyszłam słyszałam, że jesteś okropną dziewczyną i niszczysz reputację każdego, kogo spotkasz na drodze. Później poznałam Alex i razem stworzyłyśmy plan pogrążenia ciebie. Chodziło w nim o to, że miałam się z tobą zaprzyjaźnić, a potem cię pokonać. Fajnie, co? Jednak zrozumiałam, że to nie ty jesteś zła, a ona. Przepraszam cię i pamiętaj, że nie chciałam tego. Jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć na oczy to... - Wstała. - Ja już pójdę. W razie czego odezwij się. - Otworzyła drzwi i szybko przez nie uciekła. Przed nimi stała Alex, która była zaniepokojona tą sytuacją.
- Ally, wszystko w porządku? Dlaczego nie masz na sobie ubrań, które kazałam ci założyć? - Od pierwszej chwili zadawała jej mnóstwo pytań.
- Bo nie chcę już być wykorzystywana.
- O czym ty mówisz? Przecież to był nasz wspólny plan
- Nasz, czy twój i Justina?
- Co? - Spytała zdziwiona.
- Po co jeszcze grasz? Nie mnie już lepiej nie licz, a o Kirze nawet nie myśl. Okazuje się, że role odwróciły się co? Ludzie zaczynają dostrzegać ciebie taką, jaką jesteś. A wiesz jaką?
- Nie..
- Złą, okrutną i zarozumiałą. A teraz idź być fałszywą gdzie indziej. - Dodała. Jeszcze chyba nigdy nie była aż tak pewna siebie, jak w tej chwili.
- Ale Ally...
- Idź! - Dodała ze złością. W tej chwili lepiej było z nią w tej chwili nie zadzierać. Russo szybko usunęła się z jej pola widzenia. - Wow, ale jestem zła. Kto jest zołza? To Ally jest zołzą! - Zaczęła tańczyć i śmiać się na środku korytarza. Całe szczęście, że był on pusty.
~*~
No witam! Kto tęsknił? Kto?
1.Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale musiałam sobie wszystko poukładać, aby tak samo poukładać życie Ally.
2. Jeśli chodzi o drugiego bloga, to na razie chyba dam sobie z nim spokój. Muszę najpierw skończyć tą historię.
3. Cieszę się, że wiele z was czyta moje dopiski. Jestem z was taka dumna!
4. Kojarzy ktoś stronę Słodkiflirt.pl? Ma ktoś konto? Chętnie bym z tym ktosiem założyła Opowiadanie Grupowe. Najchętniej o Auslly. Chętni niech tutaj piszą w komentarzach lub tarabanią na moje konto - HariettaAnne. Będzie mi miło.
5. Następny rozdział pojawi się pewnie za tydzień. Dojdzie do nas nowy bohater. I żeby było jasne. On nie będzie wam rozwalał Auslly. Na razie...
A co tam słychać u was? Piszcie śmiało. :)
Pozdrawiam!
Harietta.
(Co do obrazka - wiem, że to blog o Auslly, a nie o R5, ale się zakochałam w tym rysunku xD)