- Niby dlaczego? - Spytała siedząca po drugiej stronie Trish.
- Wszystko wspaniale się układa.
- Z czym?
- Z życiem! - Powiedziała uśmiechając się.
Możemy to nazwać szczęśliwym zakończeniem. Allys uciekła w diabły. Rozpoczęła się nowa era - era Ally. Brunetka była szczęśliwa jak nigdy dotąd. Znajomi ze szkoły pokochali ją taką, jaką była, czyli naturalną i cichą dziewczyną. Nie potrzebowała już kilogramów makijażu, najlepszych ubrań, ani afer dookoła siebie. Nie przewidziała tylko jednego - Kiry. Zapowiadała się wojna. Już było blisko kolejnej bójki, gdy nagle dziewczyny poszły po rozum do głowy i przeprosiły się nawzajem. Pani Starr postanowiła posunąć się o krok dalej - przeprosić wszystkich. Polubiły się bez żadnych "szopek", czy przedstawień. Alex dalej próbuje to zniszczyć, ale już nie ma przy tym żadnej pomocy. Wszystko wspaniale się skończyło. Uśmiechnięte twarze i to piękne słońce na bezchmurnym niebie. Wyglądało to już na koniec historii. Wyglądało...
~*~
- Allisia, choć na obiad. - Zawołała dziewczynę pani Dawson.
- Jasne. - Odkrzyknęła i szybko zbiegła ze schodów. Obok słychać było stukot. Od niedawna ta niezwykła dziura w ścianie zaczęła być zaklejana. - Czemu dzisiaj nie jesteś w pracy?
- Mam wolne. - Odpowiedziała spokojnie wyjmując talerze. - Siadaj, bo już głodna jestem
- A kiedy znów wracasz do pracy?
- W sobotę.
- Dziś mamy wtorek, więc wracasz za raz, dwa, trzy... Cztery dni. Co się takiego stało, że aż tyle dni?
- To, że lecę do Japonii. - Odpowiedziała szybko nakładając makaron na swój talerz. Ally aż się zakrztusiła.
- Że co?! - Spytała kaszląc.- Jak to do Japonii?
- Tylko na miesiąc. Przyślę ci pamiątkę z Tokio. - Dodała uśmiechając się.
- A co ze mną?
- Zostaniesz. Dasz radę sama. Jesteś już prawie dorosła. - Poklepała córkę po ramieniu i podeszła do kuchenki.
- Właśnie, prawie dorosła. Osoby prawie dorosłe mogą mieszkać same tylko kilka dni.
- Ty będziesz tylko trzydzieści .
- To jest i tak miesiąc! - Dodała podnosząc się ze stołka.
- Ally, słonko usiądź. Musimy pogadać. - Dziewczyna usiadła. Złość aż z niej kipiała. - Niedługo wracam. Będę codziennie dzwonić i powiedziałam już Sarah, że zostajesz sama. Będzie to czasem zaglądać, żeby zobaczyć, czy nic się nie stało. Wrócę tu. Obiecuję ci. To jak zgoda? - Spojrzała na Allyson.
- Jeśli wrócisz. Tak. - Uśmiechnęła się.
- Czyli zgoda?
- Zgoda.
~*~
- I właśnie wtedy pojechała. - Dodała brunetka głośno wzdychając.
- Tęsknisz za nią?
- No jasne! Niby tylko miesiąc, ale nie mam pojęcia jak dam radę sama.
- Nie jesteś sama. - Pocieszyła dziewczynę przyjaciółka. - Masz mnie, Kirę, Austina... A właśnie. Co u niego? - Spytała czarnowłosa. Często pytała się o niego. Twierdziła, że jest jej "tymczasowym zastępstwem".
- Błagam cię, nie mów o nim... - Machnęła ręką śmiejąc się. Spojrzała na ramki ze zdjęciami stojące obok. Włożone w nie były zdjęcia. Ale nie kota lub pasa. Najpiękniejsze zdjęcia, bo pokazujące jej wszystkich przyjaciół. Gdyby dostawiła tu jeszcze z dwie świeczki wyglądałoby to jak ołtarzyk. - Gdy do mnie przyjedziesz muszę zrobić nam wszystkim wspólne zdjęcie. Nie mam już miejsca na kolejne ramki... - Uśmiechnęła się.
- Jasne, prędzej ty będziesz z blondie, niż ja tu przylecę... - Uśmiechnęła się.
- Ach tak? Zakład?
- Nie mogę ci ręki podać, ale zgoda. - Zaśmiała się. - A więc... Co tam u WAS? - Spytała opierając się o krzesło.
- U n-a-s? - Przeliterowała dziewczyna.
- Tak co tam u Auslly?
- Nie znam...
- To pomyśl. - Zapadła cisza, a Ally pochłonęła się w swoich myślach. Po chwili uśmiechnęła się.
- Jesteś kiepską swatką. - Roześmiała się.
~*~
- Ogólnie wszystko idzie doskonale. - Powiedziała brunetka po raz kolejny patrząc się na ekran. - Sama nie jestem, pieniędzy mi nie brakuje. Jest dobrze.
- Czyli teraz tylko czekamy, aż coś się zepsuje? - Spytała Trish uśmiechając się.
- Nawet tak nie mówi! - Odpowiedziała dziewczyna. - Zawsze kiedy tak mówisz to się to... - Przerwała słysząc dzwonek przychodzącego esemesa. Odsunęła się razem z krzesłem do łóżka, gdzie leżał jej czerwony telefon (odHarietty: Ahh... Czerwony, jaki to piękny kolor!). Zaświeciła ekran i przeczytała najnowszą wiadomość. - Się to dzieje... - Dodała zasmucona.
- Co jest?
- To Sue. Juro tu lecą.
- Masz problem... - Westchnęła przyjaciółka.
- No bym nie zgadła! - Odpowiedziała ironicznie. - Muszę teraz zacząć sprzątać, gotować, prać...
- Spokojnie. Ciocia Monic wie, że zostałaś sama.
- Właśnie to jest najgorsze. Gdy kiedyś mama pojechała na tydzień, bo miała jakieś szkolenie, to gdy zobaczyła mój bałagan postanowiła, że się tu wprowadzi do puki jej siostra nie wróci. Mam przechlapane...
- Nie jest tak źle.
- Uwierz mi, jest. Gdy się tu sprowadzi, to będzie chciała mnie wszędzie prowadzić za rękę, a jak przyjdzie ktoś, kogo lubię to bez przerwy się wcina i zaczyna coś gadać. Trish, muszę brać się za sprzątanie. Cześć! - Powiedziała szybko i nie czekając na odpowiedź rozłączyła się.
~*~
Ally biegała po całym domu piorąc firanki, pastując podłogę, czyszcząc dywan, szykując jedzenie... Właśnie, jedzenie. Najgorsze było to, że kompletnie nie potrafiła gotować, przez co traciła coraz więcej czasu. Chodząc w te i w te przez przypadek stłukła lampkę i zerwała karnisz. Wyjrzała przez okno i dostrzegła, że robi się już coraz jaśniej.Wysłała krótką wiadomość do kuzynki pytając się, kiedy tu będą. Dowiedziała się, że za cztery godziny. Niby tak wiele, a jednak tak mało. Dziewczyna zdenerwowana zamieniła się w mały samochodzik. Po jakiejś godzinie padła wykończona na kanapę. Rozejrzała się dookoła. Bałagan był jeszcze większy niż przed rozpoczęciem sprzątania. Zadzwonił do niej dzwonek. Podbiegła do drzwi i nie tracąc jakże cennego czasu szybko je otworzyła.
- No cześć. - Powiedział Austin patrząc w komórkę. - Słuchaj mam spraa... - Podniósł wzrok i zauważył rozczochraną dziewczynę. - Co się stało?
- Nie ma czasu na wyjaśnienia. Pomóż mi sprzątać. - Pociągnęła go za rękę zaprowadzając do schowka na miotły. - Bież szczotkę i do roboty, jazda! - Krzyknęła wskazując na brudną podłogę.
Razem robota idzie szybciej, a ta dwójka potwierdziła służność sprzątając dwa razy szybciej. To zaskakujące, jak ci dwaj bałaganiarze potrafią się uporać, ze swoim największym wrogiem. Nawet nie wiedzieli kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ciocia Monic! - Brunetka krzyknęła na cały dom. Wyjrzała przez wizjer. - Tak, to ona. Jak wyglądam? - Zwróciła się do chłopaka.
- Tak jak zawsze.
- Ty mi tu nie słodź, tylko mów fakty. Jest dobrze? - Spytała poprawiając włosy.
- Jasne. - Odpowiedział. Ally chciała już przekręcić zamek, gdy doszła do niej jedna myśl.
- Czekaj, ty nie możesz tu być. - Powiedziała ciągnąc go za rękaw. Zaprowadziła go do kuchni, gdzie otworzyła okno. - Skacz! - Rozkazała.
- Muszę? - Spytał zniechęcony.
- Tak. - Odpowiedziała wypychając go przez ramę. Spadł na równe nogi, chyba nic mu się nie stało. Dla pewności dziewczyna zasłoniła rolety, by nic nie było widać. Ponownie podbiegła do drzwi i przekręciła zamek. Otworzyła je wstrzymując oddech.
- Cześć Allisa! - Zza nich rozległ się przyjemny głos cioci. Dla Ally to było jak wystrzelenie pistoletu z flarą. Czas na zawody!
~*~
1. No heej! Jak się podoba rozdział? Ciężko mi szło pisanie jego, więc zależy mi na waszej opinii.
2. Razem z Ulą Lynch zakładamy opowiadanie grupowe na stronie słodkiflirt.pl. Będzie ono o R5. Kto chętny do bycia jedną z postaci niech pisze do mnie na moim koncie (HariettaAnne) lub na koncie Uli (UlaLynch). Zapraszam! :)
3. Jak widzicie powstał nowy szablon. Jego autorką jest Joan Marry z Wonder Templates. Bardzo ci Asiu dziękuję. Szablon jest cu-downy! Adres do szabloniarni oraz jej button znajdziecie w zakładce "linki".
4. Wprowadzam nową zasadę:
8 komentarzy od 8 różnych osób - następny rozdział!
Pozdrawiam!
Harietta.


Cudo :D
OdpowiedzUsuńCiekawe co Austin chciał od Ally :D
Wspaniały rozdział! Co tak długo? :O
OdpowiedzUsuńŻarcik, żarcik.
Na twoje rozdziały to ja mogę czekać tygodniami! :D
A wracając, świetny, boski, fajny, przezabawny rozdział i więcej słów już nie przychodzi mi do głowy, która mi zaraz odpadnie. Nie ma to jak być padniętym już o 19, skoro przez cały dzień nic nie robisz.
No cóż, ja ci mogę tylko życzyć duuuużo weny, cierpliwości i czasu, a ja czekam z niecierpliwością na next'a. ♥
Pozdrawiam, xx
Osiem komentarzy mówisz...
OdpowiedzUsuńBędę musiała wynająć kilku terrorystów, żeby nawiedzali twoich czytelników, którzy nie komentują...
Ale to później c:
Dobrzy bogowie! Ally's zakończyła swój żywot ostatecznie! Fuck yeah! Teraz tylko modlić się, żeby Auslly w porę się ogarnęło i spiknęło jak najszybciej. Austy, c'moon! Bo jak nie, to osobiście zadźgam cię parasolką ._. (I ciebie i jego).
Sooo...
Dużo weny i powodzenia, droga Hariettko <3 Czekam na następny rozdział c:
Fajny. rozdział. Naprawdę :D Kliknij na mój nick. Zobaczysz mojego bloga :D. Zajebisty styl pisania.
OdpowiedzUsuńBorze, jak ty świetnie piszesz. Kobieto kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga
OdpowiedzUsuńCzytam (Wiewór)
OdpowiedzUsuńZA-JE-BIS-TY!
OdpowiedzUsuńTeraz czekamy aż nam Auslly spikniesz :3 Blondasku, weź się w garść, bo ci dziewczyna sprzed nosa ucieknie ;3
Czekam na kolejnyy :D
Zarąbisty! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak Ally pójdzie to spotkanie z ciocią
Czekam niecierpliwie na next :)