Pobiegła pod prysznic, gdzie wraz z resztkami makijażu zostawiła Allys. Na ogół dziewczyna nie lubiła się malować. Nie jest tajemnicą, że również nie umiała się malować. Nie było to jej potrzebne. Jeszcze raz spojrzała w lustro.
- Witaj Ally. - Powiedziała uśmiechnięta. Nareszcie była sobą. Sobą, sobą, sobą, a nie jakąś nieznaną do tej pory Allys. Chwyciła pierwsze, lepsze ubrania i założyła je. Dziś nie przejmowała się swoim wyglądem. Był to dzień bez Kiry i ciągnącej się za nią tandety. Zadzwonił jej telefon. Chwyciła komórkę i oczywiście zobaczyła znienawidzony napis "Kircia". - O mój boże... Nawet dzisiaj? - Odebrała połączenie i znów powróciła do zołzy.
- Hej Allys. - Zaczęła niepewnie czarnowłosa.
- Cześć Kircia. - Zawołała wesoło Brytyjka.
- Słuchaj mam pewna sprawę... - Zaczęła rozmawiać. Ally odłożyła słuchawkę od ucha i czekała, aż Starr skończy zbędne dla niej paplanie. - Co ty na to?
- Co? - Spytała nagle wybudzona z transu. - Przepraszam, coś przerywa.
- Pójdziemy dzisiaj do galerii i pomożecie mi wybrać sukienkę. - Powtórzyła. - To jak? O czternastej?
- Taak... Jasne.. - Odpowiedziała niezbyt zadowolona. - Muszę kończyć mama mnie woła. Cześć! - Skłamała i szybko się rozłączyła. - Czyli będziemy razem do trzynastej trzydzieści. - Ze smutkiem powiedziała do swojego odbicia w lutrze i zeszła na dół.
- Ally, ja wychodzę. - Powiedziała spokojnie Penny, gdy była już przy drzwiach.
- Znowu? - Spytała niezadowolona.
- Przepraszam cię, ale praca mnie wzywa...
- Kiedy będziesz?
- Pewnie wieczorem... - Powiedziała nieszczęśliwa. - Dziś przychodzi ekipa remontowa wynajęta przez Moonów. - No tak! Przez to całe zamieszanie z popularnością Ally zapomniała o ogroomniej dziurze znajdującej się w samym środku domu. Zabawne... - Przypilnujesz ich?
- Kiedy mają dokładnie przyjść?
- Po południu.
- Nie mogę... Muszę się spotkać z Kirą.
- To ta dziewczyna z którą rozmawiałaś przez całą noc?
- Tak, to ona.
- W takim razie musisz powiedzieć jej, że nie możesz. - Kobieta odwróciła wzrok w stronę kuchni i zaczęła szukać swojej torebki.
- Ale mamo! Ja naprawdę muszę iść. - Mówiła biegając za nią.
- Dobrze. Przedzwonię do Sarah i powiem, żeby przyszli jutro.
- Świetnie!- Powiedziała uradowana. - A teraz muszę coś zjeść.
- Znajdziesz coś w lodówce, a jeśli nie to możesz iść na zakupy. Już muszę iść. - Ponownie podeszła do drzwi, przekręciła gałkę. - Do zobaczenia! - Wyszła za drzwi i szybko je zamknęła.
Kupowanie było dosłowne, ponieważ każda z dziewczyn musiała dołożyć trochę. O dziwo akurat dziś Kira musiała zapomnieć swojego portfela. Kto by pomyślał. Aby nie pomyślały, że Ally i Kirę jedyne co łączy to "psełdoprzyjaźń" dziewczyna postanowiła dać swoje ostatnie pięć dolarów. Cóż za poświęcenie! W nie najlepszych nastrojach wyszły ze sklepu. Choć Dakota próbowała przekonać "Allys" aby poszła z nimi na lody nie udało jej się. Brunetka miała już dość. Chciała jak najszybciej uciec od tego przepełnionego maskarą i błyszczykiem świata.
- Kiedy mają dokładnie przyjść?
- Po południu.
- Nie mogę... Muszę się spotkać z Kirą.
- To ta dziewczyna z którą rozmawiałaś przez całą noc?
- Tak, to ona.
- W takim razie musisz powiedzieć jej, że nie możesz. - Kobieta odwróciła wzrok w stronę kuchni i zaczęła szukać swojej torebki.
- Ale mamo! Ja naprawdę muszę iść. - Mówiła biegając za nią.
- Dobrze. Przedzwonię do Sarah i powiem, żeby przyszli jutro.
- Świetnie!- Powiedziała uradowana. - A teraz muszę coś zjeść.
- Znajdziesz coś w lodówce, a jeśli nie to możesz iść na zakupy. Już muszę iść. - Ponownie podeszła do drzwi, przekręciła gałkę. - Do zobaczenia! - Wyszła za drzwi i szybko je zamknęła.
~*~
- Jak myślicie? Spodoba się Chadowi? - Spytała Kira już po raz dziesiąty przeglądając się w lustrze. Od kilku godzin razem z Ally i Dakotą krążyły po ogromnych sklepach w poszukiwaniu "sukienki idealnej".
- Jasne, jest świetna. - Odpowiedziała średnio zadowolona Ally. Niezbyt przypadło jej do gustu szukanie stroju dla jej wroga na spotkanie z jej obiektem westchnień. Najchętniej sama wbiłaby się w tą mini i jak na skrzydłach poleciała do chłopaka. - Możemy już iść?
- Allys... - Wysyczała oburzona Dakota. - Zostało jeszcze dziesięć sukienek!
- Ta jest idealna! - Brunetka dzielnie broniła swojego zdania. Nie wychodziło jej to.
- Nie wyglądam w niej grubo? - Ally aż usiadła. Najszczuplejsza dziewczyna w szkole uważa się za grubą? To są już chyba objawy jakiejś dziwnej choroby...
- Nie. - Powiedziała i na chwilę wyszła z przymierzalni. Wróciła z jakimś nieznajomym chłopakiem. - No powiedz, - Zaczęła wskazując na czarnowłosą. - Czy wygląda w tym grubo?
- Nie. - Chłopak szybko powiedział i czym prędzej wyszedł z przymierzalni.
- Widzisz? Kto lepiej ci powie jak nie nieznajomy?
- Masz rację. - Zasłoniła się kotarą. - Zaraz wychodzę i kupujemy!
Kupowanie było dosłowne, ponieważ każda z dziewczyn musiała dołożyć trochę. O dziwo akurat dziś Kira musiała zapomnieć swojego portfela. Kto by pomyślał. Aby nie pomyślały, że Ally i Kirę jedyne co łączy to "psełdoprzyjaźń" dziewczyna postanowiła dać swoje ostatnie pięć dolarów. Cóż za poświęcenie! W nie najlepszych nastrojach wyszły ze sklepu. Choć Dakota próbowała przekonać "Allys" aby poszła z nimi na lody nie udało jej się. Brunetka miała już dość. Chciała jak najszybciej uciec od tego przepełnionego maskarą i błyszczykiem świata.
~*~
- Jeszcze tego pożałuje! - Powiedziała zdenerwowana dziewczyna wchodząc do domu. - Jak tak można wykorzystywać innych? Nie rozumiem tego. O nie, nie, nie, nie... Ja nie będę kolejnym pupilkiem kochanej Kirci, Kirciuni, Kirciciciciciciuni! Po co ja w ogóle w to weszłam? I weź się teraz zacznij sprzeciwiać wielkiej Kirze, a cię zabije na miejscu! - Zapaliła światło i zauważyła, że jej fotel zaczyna się przesuwać. Przerażona odsunęła się krok w tył. Chwyciła nożyczki. W tym momencie była zdolna do wszystkiego. Nagle siedzenie ustało w miejscu. - Wiem, że tam jesteś. Wychodź! - Krzyknęła dzielnie trzymając się swojej "broni". Fotel ani drgnął. - Wychodź! No już... - Nagle usłyszała głuchy dźwięk. Były to kółka od fotela. Dziewczyna spodziewała się najgorszego. Czego? Najprawdopodobniej jakiegoś psychopaty lub seryjnego mordercy. Nie było do ukrycia, że nawet i seryjny morderca będący psychopatą. Przecież takie przypadki też się zdarzają... Pan "Ktoś" się obrócił i na szczęście nie był to nikt groźny. - Austin? Co ty tu robisz? - Spytała zdenerwowana.
- Brawo, pierwszy raz nazwałaś mnie Austin. - Powiedział sarkastycznie. - Czekam na ciebie. - Odpowiedział spokojnie. - Nie mogłaś dzisiaj być w domu. Myślałem, że coś ci się stało.
- To miłe, że się o mnie martwisz, ale nic się nie dzieje. - Westchnęła i usiadła na łóżko. Choć potrzebowała "wygadać się" nie wiedziała jak. Do tej pory umiała jedynie się otworzyć przed Trish. Tak bardzo jej brakowało Hiszpanki.
- Przecież widzę. - Jego wzrok wiele mówił. Nic dziwnego. Chłopak wiedział i słyszał wszystko. To trochę przerażające. Kolejny szkolny szpieg...
- Nic się nie dzieje. Naprawdę.
- A Kira, Kircia, Kirciunia? - Zaczął zabawnie ją przedrzeźniać. Gdyby kiepski nastrój Ally, Brytyjka zaczęłaby się śmiać. Nic z tego. Jedyne, co mogło się pojawić na twarzy dziewczyny to grymas "uśmiechopodobny". - Dlaczego to robisz?
- A jak myślisz?
- Nie wiem...
- Czy my rozmawiamy o tej samej Kirze? Bo ty chyba jej nie kojarzysz.
- Królowa szkoły, nie jest zbyt miła... - Zaczął wyliczać.
- Nie jest zbyt miła? - Spytała oburzona. - Nie miła to może być pięcioletnia dziewczynka reagująca na zabranie jej cukierka. Kira jest wredna, nie ma serca, niszczy innym życie....
- To zdumiewające jak szybko potrafisz skreślić człowieka.
- To ona już dawno wszystkich skreśliła. Kirze jest potrzebna jedynie Kira!
- Więc po co grasz w te gierki? Chcesz być taka jak ona? Cała w pudrze, cekinach i tych innych bibelotach?
- Nie. Chcę być sobą, ale ona musi za to wszystko zapłacić.
- Wiem, że chcesz dobrze, ale powoli się w nią zamieniasz. - Blondyn był dziwnie opanowany.
- Zmieniam się w nią? Niby czemu? Bo chcę dobrze? Większość ludzi nie ma w tej szkole życia. A wiesz przez kogo? Przez pannę Starr. Jestem jedyną osobą, która chce to zmienić.
- A więc chcesz ogniem zwalczać ogień?
- Nie. Chcę ugasić ten pożar pokazując jej jak czują się takie osoby. Jeśli tego nie rozumiesz to wyjdź. - Pokazała ręką drzwi.
- Ale Ally!
- Wyjdź i zostaw mnie samą! - Krzyknęła powstrzymując się od płaczu.
- Jak chcesz. Przemyśl to, albo zostaniesz do końca szkoły Allys. Nie chcę i ty też nie chcesz, aby to się tak skończyło. - Zerknął na wyjście. - Skoro jeszcze tego nie rozumiesz idę. Odezwij się jak zmądrzejesz. Cześć. - I wszedł.
Ally skuliła nogi i spojrzała przed siebie. Miała wiele spraw do przemyślenia. Właściwie to jedną sprawę nazywającą się Austin. Chłopak ma w sobie tyle tajemnic. Najpierw robi jej dziurę w ścianie, później jest taki słaby, że nawet nie może się obronić, a w końcu przychodzi tu i mówi, że się o nią martwi. Nawet Dakotę mogła szybciej pojąć niż jego. Jednak wiedziała, że w tej kłótni to on ma rację. Nie chciała wystawić Alex, jednak wolała nie zadzierać z królową, bo może wrócić ze zdwojoną siłą.
- "Jeśli człowiek każdy człowiek jest podobny do jakiegoś zwierzęcia, to ja jestem przestraszoną trusią." - Pomyślała. Najprostszym rozwiązaniem byłoby odsunąć się z pola walki i uciec najdalej stąd. Jednak to jest zachowanie tchórza, a brunetka nie chciała tak skończyć. Wyjęła telefon i szybko wystukała krótkie "Już tak dłużej nie mogę. Pomóż mi!" i wysłała do Alex. Zgasiła światło i dręczona pytaniami jak najszybciej chciała zasnąć.
- Nie dam deptać sobie po piętach. Niezależnie od tego, czy będę Ally, czy zostanę Allys. - Szepnęła i zamknęła oczy. Po chwili odpłynęła do swojej krainy snów i koszmarów.
~*~
Proszę bardzo. Świeżutki rozdział, prosto z pod klawiatury. Nawet i mi się podoba.
Trochę nad nim siedziałam. Nic dziwnego... Jestem chora i do tego ciężko w szkole... Najchętniej bym zaczęła płakać. Mam tzw. godzinną deprechę. >.<
To tyle z mojego życia.
Jak widzicie wrócił Augustin, ale tym razem jako Austin. Szczerze mówiąc tęskniłam za nim. Teraz ich toszkę pokłóciłam. Nie zabijecie mnie? Pogodzę ich. :)
Odkryłam fajną stronkę: fanfiction.net . Pisze się tam fanciki na wybrany temat. Zastanawiam się, czy by czegoś krótkiego nie zacząć pisać... Oczywiście po polsku! Co wy na to? Też macie tam konto?
Teraz do Cristal: Nie wiem czy zauważyłaś, ale twój ostatni komentarz został usunięty. Nie wiem nawet dlaczego. Mam zdolność do klikania złych przycisków. Wybaczysz mi?
Do napisania!
Harietta.

czekam na nexta
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny! Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńŁuhuhuhu!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Augustin, kochanie. Ogarnij swoją zacną i tajemniczą osobowość, bo cie Ally nie zechce.
Im więcej rozdziałów tej opowieści czytam, tym bardziej jestem ciekawa ciągu dalszego. Hariettko, olej szkołę, zostań bloggerką!
Austyyyyyyyy! Tęskniłam! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Austin, przemów Ally do rozumu.. Nie pasuje mi taka lalunia ;-;
Czekam na kolejny ;3