środa, 5 marca 2014

Rozdział XI : "Będziemy razem do trzynastej trzydzieści."

Nareszcie weekend. Rok szkolny rozpoczął się tyloma przygodami... Głównie to jedną największą, zostaniem szkolną zołzą. Przez całą noc Ally praktycznie nie zmrużyła oka. Musiała rozmawiać z Kirą jako Allys. Po dziesiątej leniwie zeszła z łóżka i powoli weszła do łazienki. Spojrzała w lustro i zobaczyła nieprzyjemny widok. Jej twarz była cała w czarnym, rozpływającym się tuszu do rzęs, włosy wymęczone sztywnym lakierem były oklapnięte, a uszy zaczerwienione od ciężkich kolczyków. Coś tu nie gra... Bycie zołzą miało być przyjemnością, a nie obowiązkiem. Brunetka gdyby tylko chciała cofnęłaby czas. Nie zgodziłaby się na współpracę z żądnymi zemsty osób. Szczerze mówiąc to był jej pomysł. Po co się na to zgodziła? Ciężko odpowiedzieć, gdy ona sama tego nie wiedziała.
Pobiegła pod prysznic, gdzie wraz z resztkami makijażu zostawiła Allys. Na ogół dziewczyna nie lubiła się malować. Nie jest tajemnicą, że również nie umiała się malować. Nie było to jej potrzebne. Jeszcze raz spojrzała w lustro.
- Witaj Ally. - Powiedziała uśmiechnięta. Nareszcie była sobą. Sobą, sobą, sobą, a nie jakąś nieznaną do tej pory Allys. Chwyciła pierwsze, lepsze ubrania i założyła je. Dziś nie przejmowała się swoim wyglądem. Był to dzień bez Kiry i ciągnącej się za nią tandety. Zadzwonił jej telefon. Chwyciła komórkę i oczywiście zobaczyła znienawidzony napis "Kircia". - O mój boże... Nawet dzisiaj? - Odebrała połączenie i znów powróciła do zołzy.
- Hej Allys. - Zaczęła niepewnie czarnowłosa.
- Cześć Kircia. - Zawołała wesoło Brytyjka.
- Słuchaj mam pewna sprawę... - Zaczęła rozmawiać. Ally odłożyła słuchawkę od ucha i czekała, aż Starr skończy zbędne dla niej paplanie. - Co ty na to?
- Co? - Spytała nagle wybudzona z transu. - Przepraszam, coś przerywa.
- Pójdziemy dzisiaj do galerii i pomożecie mi wybrać sukienkę. - Powtórzyła. - To jak? O czternastej?
- Taak... Jasne.. - Odpowiedziała niezbyt zadowolona. - Muszę kończyć mama mnie woła. Cześć! - Skłamała i szybko się rozłączyła. - Czyli będziemy razem do trzynastej trzydzieści. - Ze smutkiem powiedziała do swojego odbicia w lutrze i zeszła na dół.
- Ally, ja wychodzę. - Powiedziała spokojnie Penny, gdy była już przy drzwiach.
- Znowu? - Spytała niezadowolona. 
- Przepraszam cię, ale praca mnie wzywa...
- Kiedy będziesz?
- Pewnie wieczorem... - Powiedziała nieszczęśliwa. - Dziś przychodzi ekipa remontowa wynajęta przez Moonów. - No tak! Przez to całe zamieszanie z popularnością Ally zapomniała o ogroomniej dziurze znajdującej się w samym środku domu. Zabawne... - Przypilnujesz ich?
- Kiedy mają dokładnie przyjść?
- Po południu.
- Nie mogę... Muszę się spotkać z Kirą.
- To ta dziewczyna z którą rozmawiałaś przez całą noc?
- Tak, to ona.
- W takim razie musisz powiedzieć jej, że nie możesz. - Kobieta odwróciła wzrok w stronę kuchni i zaczęła szukać swojej torebki.
- Ale mamo! Ja naprawdę muszę iść. - Mówiła biegając za nią.
- Dobrze. Przedzwonię do Sarah i powiem, żeby przyszli jutro.
- Świetnie!- Powiedziała uradowana. - A teraz muszę coś zjeść.
- Znajdziesz coś w lodówce, a jeśli nie to możesz iść na zakupy. Już muszę iść. - Ponownie podeszła do drzwi, przekręciła gałkę. - Do zobaczenia! - Wyszła za drzwi i szybko je zamknęła.

~*~

- Jak myślicie? Spodoba się Chadowi? - Spytała Kira już po raz dziesiąty przeglądając się w lustrze. Od kilku godzin razem z Ally i Dakotą krążyły po ogromnych sklepach w poszukiwaniu "sukienki idealnej".
- Jasne, jest świetna. - Odpowiedziała średnio zadowolona Ally. Niezbyt przypadło jej do gustu szukanie stroju dla jej wroga na spotkanie z jej obiektem westchnień. Najchętniej sama wbiłaby się w tą mini i jak na skrzydłach poleciała do chłopaka. - Możemy już iść?
- Allys... - Wysyczała oburzona Dakota. - Zostało jeszcze dziesięć sukienek!
- Ta jest idealna! - Brunetka dzielnie broniła swojego zdania. Nie wychodziło jej to.
- Nie wyglądam w niej grubo? - Ally aż usiadła. Najszczuplejsza dziewczyna w szkole uważa się za grubą? To są już chyba objawy jakiejś dziwnej choroby...
- Nie. - Powiedziała i na chwilę wyszła z przymierzalni. Wróciła z jakimś nieznajomym chłopakiem. - No powiedz, - Zaczęła wskazując na czarnowłosą. - Czy wygląda w tym grubo?
- Nie. - Chłopak szybko powiedział i czym prędzej wyszedł z przymierzalni.
- Widzisz? Kto lepiej ci powie jak nie nieznajomy?
- Masz rację. - Zasłoniła się kotarą. - Zaraz wychodzę i kupujemy!

Kupowanie było dosłowne, ponieważ każda z dziewczyn musiała dołożyć trochę. O dziwo akurat dziś Kira musiała zapomnieć swojego portfela. Kto by pomyślał. Aby nie pomyślały, że Ally i Kirę jedyne co łączy to "psełdoprzyjaźń" dziewczyna postanowiła dać swoje ostatnie pięć dolarów. Cóż za poświęcenie! W nie najlepszych nastrojach wyszły ze sklepu. Choć Dakota próbowała przekonać "Allys" aby poszła z nimi na lody nie udało jej się. Brunetka miała już dość. Chciała jak najszybciej uciec od tego przepełnionego maskarą i błyszczykiem świata.

~*~

- Jeszcze tego pożałuje! - Powiedziała zdenerwowana dziewczyna wchodząc do domu. - Jak tak można wykorzystywać innych? Nie rozumiem tego. O nie, nie, nie, nie... Ja nie będę kolejnym pupilkiem kochanej Kirci, Kirciuni, Kirciciciciciciuni! Po co ja w ogóle w to weszłam? I weź się teraz zacznij sprzeciwiać wielkiej Kirze, a cię zabije na miejscu! - Zapaliła światło i zauważyła, że jej fotel zaczyna się przesuwać. Przerażona odsunęła się krok w tył. Chwyciła nożyczki. W tym momencie była zdolna do wszystkiego. Nagle siedzenie ustało w miejscu. - Wiem, że tam jesteś. Wychodź! - Krzyknęła dzielnie trzymając się swojej "broni". Fotel ani drgnął. - Wychodź! No już... - Nagle usłyszała głuchy dźwięk. Były to kółka od fotela. Dziewczyna spodziewała się najgorszego. Czego? Najprawdopodobniej jakiegoś psychopaty lub seryjnego mordercy. Nie było do ukrycia, że nawet i seryjny morderca będący psychopatą. Przecież takie przypadki też się zdarzają... Pan "Ktoś" się obrócił i na szczęście nie był to nikt groźny. - Austin? Co ty tu robisz? - Spytała zdenerwowana.
- Brawo, pierwszy raz nazwałaś mnie Austin. - Powiedział sarkastycznie. - Czekam na ciebie. - Odpowiedział spokojnie. - Nie mogłaś dzisiaj być w domu. Myślałem, że coś ci się stało.
- To miłe, że się o mnie martwisz, ale nic się nie dzieje. - Westchnęła i usiadła na łóżko. Choć potrzebowała "wygadać się" nie wiedziała jak. Do tej pory umiała jedynie się otworzyć przed Trish. Tak bardzo jej brakowało Hiszpanki.
- Przecież widzę. - Jego wzrok wiele mówił. Nic dziwnego. Chłopak wiedział i słyszał wszystko. To trochę przerażające. Kolejny szkolny szpieg...
- Nic się nie dzieje. Naprawdę.
- A Kira, Kircia, Kirciunia? - Zaczął zabawnie ją przedrzeźniać. Gdyby kiepski nastrój Ally, Brytyjka zaczęłaby się śmiać. Nic z tego. Jedyne, co mogło się pojawić na twarzy dziewczyny to grymas "uśmiechopodobny". - Dlaczego to robisz?
- A jak myślisz?
- Nie wiem...
- Czy my rozmawiamy o tej samej Kirze? Bo ty chyba jej nie kojarzysz.
- Królowa szkoły, nie jest zbyt miła... - Zaczął wyliczać.
- Nie jest zbyt miła? - Spytała oburzona. - Nie miła to może być pięcioletnia dziewczynka reagująca na zabranie jej cukierka. Kira jest wredna, nie ma serca, niszczy innym życie....
- To zdumiewające jak szybko potrafisz skreślić człowieka.
- To ona już dawno wszystkich skreśliła. Kirze jest potrzebna jedynie Kira!
- Więc po co grasz w te gierki? Chcesz być taka jak ona? Cała w pudrze, cekinach i tych innych bibelotach?
- Nie. Chcę być sobą, ale ona musi za to wszystko zapłacić.
- Wiem, że chcesz dobrze, ale powoli się w nią zamieniasz. - Blondyn był dziwnie opanowany.
- Zmieniam się w nią? Niby czemu? Bo chcę dobrze? Większość ludzi nie ma w tej szkole życia. A wiesz przez kogo? Przez pannę Starr. Jestem jedyną osobą, która chce to zmienić.
- A więc chcesz ogniem zwalczać ogień?
- Nie. Chcę ugasić ten pożar pokazując jej jak czują się takie osoby. Jeśli tego nie rozumiesz to wyjdź. - Pokazała ręką drzwi.
- Ale Ally!
- Wyjdź i zostaw mnie samą! - Krzyknęła powstrzymując się od płaczu.
- Jak chcesz. Przemyśl to, albo zostaniesz do końca szkoły Allys. Nie chcę i ty też nie chcesz, aby to się tak skończyło. - Zerknął na wyjście. - Skoro jeszcze tego nie rozumiesz idę. Odezwij się jak zmądrzejesz. Cześć. - I wszedł.

Ally skuliła nogi i spojrzała przed siebie. Miała wiele spraw do przemyślenia. Właściwie to jedną sprawę nazywającą się Austin. Chłopak ma w sobie tyle tajemnic. Najpierw robi jej dziurę w ścianie, później jest taki słaby, że nawet nie może się obronić, a w końcu przychodzi tu i mówi, że się o nią martwi. Nawet Dakotę mogła szybciej pojąć niż jego. Jednak wiedziała, że w tej kłótni to on ma rację. Nie chciała wystawić Alex, jednak wolała nie zadzierać z królową, bo może wrócić ze zdwojoną siłą.
- "Jeśli człowiek każdy człowiek jest podobny do jakiegoś zwierzęcia, to ja jestem przestraszoną trusią." - Pomyślała. Najprostszym rozwiązaniem byłoby odsunąć się z pola walki i uciec najdalej stąd. Jednak to jest zachowanie tchórza, a brunetka nie chciała tak skończyć. Wyjęła telefon i szybko wystukała krótkie "Już tak dłużej nie mogę. Pomóż mi!" i wysłała do Alex. Zgasiła światło i dręczona pytaniami jak najszybciej chciała zasnąć.
- Nie dam deptać sobie po piętach. Niezależnie od tego, czy będę Ally, czy zostanę Allys. - Szepnęła i zamknęła oczy. Po chwili odpłynęła do swojej krainy snów i koszmarów.

~*~

Proszę bardzo. Świeżutki rozdział, prosto z pod klawiatury. Nawet i mi się podoba.
Trochę nad nim siedziałam. Nic dziwnego... Jestem chora i do tego ciężko w szkole... Najchętniej bym zaczęła płakać. Mam tzw. godzinną deprechę. >.<
To tyle z mojego życia.
Jak widzicie wrócił Augustin, ale tym razem jako Austin. Szczerze mówiąc tęskniłam za nim. Teraz ich toszkę pokłóciłam. Nie zabijecie mnie? Pogodzę ich. :)

Odkryłam fajną stronkę: fanfiction.net . Pisze się tam fanciki na wybrany temat. Zastanawiam się, czy by czegoś krótkiego nie zacząć pisać... Oczywiście po polsku! Co wy na to? Też macie tam konto?

Teraz do Cristal: Nie wiem czy zauważyłaś, ale twój ostatni komentarz został usunięty. Nie wiem nawet dlaczego. Mam zdolność do klikania złych przycisków. Wybaczysz mi?

Do napisania!
Harietta.

4 komentarze:

  1. Rozdział jest cudowny! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Łuhuhuhu!
    Świetny rozdział!
    Augustin, kochanie. Ogarnij swoją zacną i tajemniczą osobowość, bo cie Ally nie zechce.
    Im więcej rozdziałów tej opowieści czytam, tym bardziej jestem ciekawa ciągu dalszego. Hariettko, olej szkołę, zostań bloggerką!


    OdpowiedzUsuń
  3. Austyyyyyyyy! Tęskniłam! <3
    Świetny rozdział! Austin, przemów Ally do rozumu.. Nie pasuje mi taka lalunia ;-;
    Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń